Ile czasów jest w języku angielskim? Niby pytanie z dziedziny tych prostych, ale ilekroć je zadaję (a lubię je zadawać) słyszę jąkanie, niepewność i strzały. Strzały wymierzone w język angielski (mnie dostaje się rykoszetem). Po pytaniu następuje chwila ciszy. Liczenie na palcach, wymienianie z pamięci. Wreszcie pada niepewna odpowiedź. Dwanaście. Kursant badawczo patrzy na mnie wzorkiem. Nie, szesnaście. Po czym zrezygnowany mówi, że nie wie. 

    I nie ma co się dziwić. Gdyby sugerować się większością podręczników do języka angielskiego można by wyciągnąć wniosek, że Brytyjczycy zagięli czasoprzestrzeń. Jak to możliwe, że my, Polacy, mamy tylko czas teraźniejszy, przyszły i przeszły, a oni coś jeszcze cudują z jakimś zaprzeszłym, przeszłym w przyszłości, zaprzeszłym przyszłym w przeszłości odnoszącym się do teraźniejszości. No dobra, z tym ostatnim to trochę się z wami droczę. 

    Bardzo lubię wtedy mówić, że w języku angielskim czasy są trzy: przeszły (past), teraźniejszy (present) i przyszły (future). Reszta to po prostu cztery aspekty czasowe występujące w każdym z tych czasów - prosty simple, ciągły continuous, dokonany perfect, dokonany ciągły perfect continuous. Z naszego podziału wynika, że wystarczy nauczyć się tylko 4 aspektów, żeby zrozumieć o co chodzi w każdym z "czasów" języka angielskiego. Prawda, że prościej? 

    Pojawia się jednak pytanie, o co chodzi z aspektami. Gdy na stronie słownika języka polskiego wyszukamy słowo "aspekt" jedno z wyjaśnień podaje, że jest to inaczej "punkt widzenia (...)". Idąc tym tropem dochodzimy do wniosku, że każdy z podanych powyżej aspektów służy nam do uwydatniania innej informacji odnośnie tej samej sytuacji którą opisujemy. Taki sposób opisywania rzeczywistości działa trochę jak opcja ustawiania ostrości w aparacie. Popatrz na zdjęcie tytułowe. Wyobraź sobie, że siedzisz w autobusie przy oknie, pada deszcz, wyciągasz z kieszeni telefon i kierując go w stronę szyby robisz zdjęcie. W zależności od tego, jak ustawisz ostrość, wyraźne będą albo krople deszczu na szybie, albo to, co za szybą. Kadr zdjęcia się nie zmienia - zmienia się za to to, co chcesz uwydatnić. Podkreślmy jeszcze raz - co TY chcesz uwydatnić. 

Podobnie działają aspekty w języku angielskim. I bardzo pomagają powściągliwym z reguły Brytyjczykom mówić o rzeczach czasem kłopotliwych przy użyciu niewielu słów, dając do zrozumienia pewne rzeczy gramatyką, zamiast mówiąc o nich wprost. Kolejny przykład. Zagadujesz na ulicy znajomego o psa, którego prowadzi na smyczy. W zależności od tego, jakiego aspektu użyje, da Ci do zrozumienia, że psem zajmuje się tylko chwilowo lub że jest to jego pies. Być może nawet podkreśli, że jest bardzo stary i ma go już wiele lat. A być może powie, że właśnie przed chwilą stał się jego właścicielem. Aspektami możesz się bawić - wybierać je w zależności od tego, co chcesz powiedzieć Ty, a nie nauczyciel. Dlatego bardzo problematyczne są zadania na uzupełnianie luk odpowiednim "czasem" - skąd masz wiedzieć, co chciał uwydatnić autor, jeśli poza surowym zdaniem nie masz odpowiedniego kontekstu? Pamiętaj, że język jest stworzony dla Ciebie, a nie Ty dla języka, dlatego jego zadaniem jest pomagać Ci wyrażać to, co czujesz. 


Takie podejście do języka, propagowane przez gramatykę kognitywną, wciąż jest jednak czymś nowym, co do szkół publicznych być może w ogóle nie ma wstępu. Jeśli chcesz poznać jedną z nielicznych książek, które przedstawiają język w podobny sposób, a którą ja wykorzystuję ucząc siebie i innych zapraszam Cię do obserwowania mojego instagrama. I jeszcze jedno - post nie jest niczym sponsorowany. Ma na celu jedynie pomóc zaplątanym w sidła schematycznych wyjaśnień osobom uczącym się języka angielskiego. 



 

Brak komentarzy